piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział VIII



Poznałam Cię niedawno,
Poczułam coś do Ciebie,
Odwzajemniłeś to uczucie,
Krótko mówiąc było nam jak w niebie.
Gdy byliśmy sam na sam,
Bicie serca mi mówiło,
Że ty jesteś tylko mój.
Gdy tuliłeś mnie do siebie,
Całowałeś usta moje,
Szeptałeś czułe słówka,
Zrozumiałam że kocham Cię!


Bella:

Tuż za Jazzem stał Em a za nim stał Edward. Wyglądał na szokowanego tym, że stałam w objęciach innego chłopaka a na dodatek się z nim całowałam. Chciałam mu jeszcze bardziej dopiec, więc na jego oczach zaczęłam znowu całować Matta, któremu to by najmniej się spodobało, całował mnie coraz bardziej, zachłanniej. To jednak nie spodobało się Edwardowi miałam dziwne wrażenie, że ma ochotę rzucić się na Matta, ale nie mam bladego pojęcia, z jakiego powodu. Edward podszedł do nas spoglądał na nas bez emocji. Nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy, a tym bardziej z zachowania jego.

- Cześć, Bella. Możesz mi wytłumaczyć, co się dzieję?

- Cześć Edward. Zignorowałam jego pytanie, bo nie miałam pojęcia, co mogę mu powiedzieć. Co słychać u ciebie?

- Nic ciekawego. Martwiłem się o ciebie, ale widzę, że miałaś ciekawe towarzystwo.

- Owszem. Chce Tobie przedstawić mojego chłopaka poznajcie się „mój” przyjaciel Edward Cullen, a to Matthias Kaźmierczak.

Przywitali się podając sobie dłonie, a ja przyglądałam się zachowaniu obu chłopaków. Oczy Edwarda ciskały gromy, a twarz wyrażała zaskoczenie, natomiast Matt przyjął to ze spokojem. Zastanawiałam się, co teraz się stanie, kiedy stanęli naprzeciwko siebie.

Na moment odwróciłam się w stronę moich braci, którzy stali kawałek od nas i przyglądali się całemu zajściu. Po ich twarzach mogłam domyślić się, że są zadowoleni z całego mojego przedstawienia, jakie mieli okazje oglądać będąc na poszukiwaniach mnie i mego towarzysza, chociaż nie mieli pojęcia, kim on jest.
Stało się to, co przypuszczałam Edward rzucił się na niego. Próbowałam odciągnąć ich od siebie, ale jestem za słaba.

- Edward, co ty wyrobisz? – Krzyczałam na kolegę moich braci

- Bella odsuń się – odkrzyknął mi próbując uderzyć go

- Nie odsunę się nie masz prawa bić mojego chłopaka, bo… bo nic tobie nie zrobił, a ja nie jestem twoją dziewczyną tylko … no właśnie, kim dla niebie jestem?

Stanął jakby go wmurowała moja wypowiedź – zostawił na chwilę Matta w spokoju, chociaż na moment.

- Ucieszyłam się, że zwróciłam jego uwagę na sobie. Nie jesteś w stanie nic powiedzieć? – Och, jaka szkoda.

- Wiesz powiem Ci, że jesteś mi bardzo bliską traktuje ciebie jak moją „przyjaciółkę”, chociaż na razie nimi nie jesteśmy to mam wielka nadzieję, że to wkrótce się zmieni. Jeszcze coś „moją” siostrą tak ciebie traktuje.

- Teraz to jego wypowiedź mnie zaskoczyła nie sądziłam, że to wszystko może tak wyglądać.

Odwrócił się ode mnie i przyglądał się Matiemu teraz sama nie wiem, co mam robić, a tym bardziej czuć. Spojrzał w moją stronę i nie myśląc wiele odepchnął mnie od niego, ale ja nie miałam zamiaru ruszyć się miejsca i mi mu tego ułatwiać. Próbował znów mnie odepchnąć byłam uparta i nadal tam stałam jak przysłowiowy „słup soli”. Teraz jednak udało mu mnie odepchnąć przybliżał się do Matta zaczął okładać go pięściami stałam jak sparaliżowana patrzyłam na to, co się dzieje nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Byłam tym wszystkim przerażona i wystraszona zaczęłam się cała trząść ze strachu potrzebowałam, aby ktoś mnie teraz mocno przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze i nic złego się nie stanie, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi każdy był zajęty sobą i swoimi sprawami czy nawet przyglądania się bijącym chłopakiem.
Bili się aż do momentu, w którym do akcji postanowił wkroczyć Emm, który odepchnął od Matta Edwarda, który nieszczęśliwie poleciał na mnie i niechcący uderzył, a potem upadłam na ziemie. Stuknęłam głową o wystający kamień, czułam pulsujący ból od uderzenia, który nie pozwolił mi wstać ani wykonać najmniejszego ruchu, ale na razie dobrze się czułam dalej patrzyłam dalej na to, co się dzieje z Matim. W pewnym momencie zauważyłam, że obraz mi się rozpływa, oczy stają się takie ciężkie. Próbowałam utrzymać otwarte oczy, ale ból mi to uniemożliwiał usłyszałam czyjeś kroki niedaleko mnie i mówi, nie byłam w stanie zrozumieć, kto i co mówi. Słyszałam jedynie żebym nie zamykała oczu ból był nie do zniesienia czułam, że powoli powieki zaczynają opadać Po pewnym czasie nic już nie słyszałam panowała tylko ciemność. Leżałam tak jakiś czas nie byłam w stanie nic powiedzieć. Prawie nic do mnie nie docierało, co się dzieje wokół mnie. Moja głowa leżała u kogoś na kolanach, a w oddali było słychać czyjeś głosy i krzyki. Po jakimś czasie poczułam, że się unoszę i przemieszczam. Nadal byłam nieprzytomna nie miałam siły, aby dać jakiś oznak życia. Dochodziły do mnie tylko ułamki rozmowy pomiędzy osobami będącymi wokół mnie. Minęło może pół godziny i znalazłam się w swoim pokoju we własnym wygodnym łóżku. Miałam wrażenie jakby ktoś jeszcze był w tym pokoju oprócz mnie, ale nie byłam tego pewna w 100%.


Edward :

Stałem tam jak sparaliżowany i przyglądałem się wydarzeniu dziejącemu się w lesie. Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Bellę całująca się z jakimś chłopakiem poczułem nieznajomym ukłucie w sercu. Byłem zazdrosny o niego, chociaż starałem się tego nie pokazać po sobie. Jak na złość znowu zaczęła go całować, a ja cały w środku się gotowałem z zazdrości. Patrzyłem na chłopaków jak oni na to zareagowali stali spokojnie przyglądając się temu wszystkiemu. Nie miałem pojęcia, dlaczego są tacy spokojni patrząc na to, co wyrabia ich siostra. Miałem takie dziwne wrażenie, że to ich wcale nie zaskoczyło, a może nawet ucieszyło widząc uśmiech na twarzy Jaspera. Nie wytrzymałem natłoku myśli chcąc rozładować napięcie ruszyłem w kierunku, Belli i jej „chłopaka”. To słowo nie chciało mi przejść przez gardło. Będąc blisko nich zauważyłem, że Bella mi się uważnie jej twarz wyrażała zaskoczenie, szok, a zarazem zdziwienie. Postanowiła przedstawić mi swego chłopaka, ale ja tego nie chciałem. Stało się to, co Bella zamierzała zrobić ten cały Matt wcale mi się nie podoba. Moim zdaniem on wcale nie pasuje Belli, ale postaram się uszanować jej wybór. Nie mam innego wyjścia, jeśli chcę zaprzyjaźnić się z Bellą to muszę zaakceptować też i Matta. Od razu mówię, że nie zaprzyjaźnię się z nim, ale będę go tolerować, aby móc być bliżej jej. Miałem ochotę rzucić się na tego chłopaka nie miałem pojęcia, z jakiego powodu mogę to uczynić. Jak miałbym to później wytłumaczyć Belli. Zazdrość wzięła górę i rzuciłem się na nic niewinnego Matta, ale nie zdążyłem go uderzyć, bo przeszkodziła mi stojąca nadal obok jego Bella.

- Bella odsuń się.

- Nie odsunę się – odkrzyknęła mi. - Zostaw go.

- Nie. Jej kolejna odpowiedź bardzo mnie zaskoczyła. Nie zastanawiałem się, kim jest dla mnie Bella. Traktowałem ją jak moją siostrę, ale z czasem wszystko się zmieniło. Zobaczyłem jaką piękną kobietą jest Bella.

Żałuje, że nie jest mi dane przyjaźnić się z Bellą tak jak dziewczyną czy temu całemu Mattowi. Bella ufa im bezgranicznie, a mi nie chce zaufać. Mam wiele pytań, na które nie mogę znaleźć odpowiedzi. Mam nadzieję, że na niektóre będą wstanie odpowiedzieć Emm lub Jazz. Przestałem się nad tym zastanawiać chciałem teraz rozładować złość, jaka była w środku. Rzuciłem się na niego ale to i tak mi nie pomogło jak myślałem. Zauważyłem, że do nas zbliża się Emm jakby w końcu go coś ruszyło nie byłem tego pewien. Próbował mnie odciągnąć od Matta, ale ja byłem uparty jak osioł i nie dałem się tak łatwo odciągnąć. Emmett też był uparty, aby mnie odciągnąć od niego i w końcu mu się to udało. Odepchnął mnie i sam zaczął bić Matta tylko nie miałem pojęcia, dlaczego to robi, może chce mi pokazać, że nie tylko mnie ruszyła ta sytuacja, a jego także. Albo to tylko przedstawienie sam już nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.
Kiedy Emmett mnie odepchnął uczułem, że na kogoś wpadłem, a ta osoba straciła przeze mnie równowagę. Odwróciłem się, aby zobaczyć, kim jest osoba, na którą wpadłem. Ujrzałem tam dziewczynę o orzechowych oczach…

 Miłość wyzwala...
Pytasz od czego?
Od nienawiści i od zazdrości,
od egoizmu, pychy nadętej...
Od czego jeszcze?
Od tego, co męczy.
Miłość przebacza -
miłość wyzwala.
______________________________________________

Zapraszam na kolejny rozdział :)

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział VII



Kiedy odtworzyłam drzwi, stanęłam jak wryta bo przede mną stał mój przyjaciel z Phoenix Matthias. Przyglądałam się mu, ponieważ nie mogłam uwierzyć, że go widzę. Gdy wyszłam z szoku rzuciłam się jemu w ramienia staliśmy tak chwile przytuleni do siebie. Wpuściłam go do środka i zaproponowałam:
- Chcesz coś do picia? Sok, woda, herbata?
- Może być sok – odpowiedział z uśmiechem
- Ok. zaraz przyniosę, a ty idź do salonu.
Poszłam do kuchni po nasze picie.
Gdy weszłam do salonu zauważyłam, że Mat rozgląda się pokoju. Kiedy mnie zauważył powiedział:
- Masz ładny dom – zaskoczeniem i zdzwonieniem na twarzy
- Dzięki pokażę Ci później resztę domu – uśmiechnęłam się do niego. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i zaczęliśmy rozmawiać:
- Stało się coś, że przyjechałeś do mnie? – spytaniem wymalowanym na twarzy
- Nie…. To znaczy tak, ale nie wiem czy mi w trym dasz rade pomóc – odpowiedział wąchając się.
- Postaram się pomóc jak będę wiedziała, o co chodzi.
- Dobrze zostawmy to na razie. Powiedz mi, co u ciebie słychać? Jak mieszka się z ojcem i braćmi?
- Hmm zastanawiałam się, od czego by tu zacząć opowiadać, ale nic mi nie przychodziło do głowy, więc postanowiłam powiedzieć od początku jak tu się wprowadziłam. Więc tak:
-Kiedy przyjechałam tu na początku nie czułam się nieswojo tylko nie wiem jak to nazwać jakbym mieszkała tu od dawna. Potrzebowałam kilku dni, aby móc pójść do tutejszej szkoły pomogli mi w tym moi bracia. Poznałam też ich przyjaciół, którzy okazali być bardzo fajni i mili. Zaakceptowali mnie ucieszyłam się z tego, ponieważ bałam się odrzucenia z ich strony. Jednym z nich jest ten chłopak, co mi się śnił. Okazał się taki sam jak we śnie, chociaż obcy. Ma na imię Edward jest miłym i przystojnym chłopakiem, ale nie jest sam, ma dziewczynę. Nie uwierzysz, kto jest jego dziewczyną moja była przyjaciółka, która przestała nią być. Tą dziewczyną jest Kate Simson. Kiedy to usłyszał był w szoku. Jak widzisz znowu mam z nią do czynienia a już myślałam, że jej nie spotkam, a tu taka niespodzianka.
- Widzisz, jaki jest ten świat mały. Spotykamy ludzi, których nie chcielibyśmy już ujrzeć, ale nie jest nam to dane – Mat powiedział to z powagą.
- Powiedz, co słychać u was po moim wyjeździe?
- Nie jest już tak samo jak ty tam byłaś. Paczka nie jest taka zgrana nie spotykamy się już tak często jak wcześniej. Mam nadzieję, że jak znajdziesz czas to odwiedź nas tęsknimy za tobą.
- Postaram się, ale to szybko nie nastąpi nie mamy tu zbyt dużo wolnego czasu, ale obiecuje CI, że wpadnę. Mów, co tam u was?
- Hmm spotykaliśmy się jeszcze wspólnie przez jakiś czas, ale nagle wszystko zaczęło się psuć. Unikaliśmy siebie nawzajem i z czasem kontakt się urwał chociaż mieszkamy w tym samym mieście i chodzimy do tej samej szkoły.  Nie ma już takiej więzi jak wcześniej po za tym staliśmy się sobie obcy a nie jak przyjaciele tylko dawno nie widziani znajomi. Nie uwierzysz, że Ash’owi podoba się Lily, a Shene’owi Ashley.
- Byłam szokowana tym co usłyszałam od Matta. Zdziwiłam się tym, że tak dużo zmieniło w życiu moich dawnych przyjaciół z Phoenix.
- A co z resztą paczki?
- Dalej się kolegujemy, ale… nie jesteśmy już tak blisko ze sobą.
- Chodź pokażę Ci dalsza cześć tego domu.
Chodziliśmy tak po całym domu i pokazywałam mu każde pomieszczenie nie omijając mojej sypialni. Zatrzymaliśmy się przy niej i weszliśmy do środka. Usiedliśmy na łóżku i zaproponowałam abyśmy obejrzeli film „Szkoła uczuć”. Oglądałam go kilka razy, ale teraz nie mogłam się na nim skupić moje myśli odpływały gdzieś daleko. Zauważyłam również, że mojemu towarzyszowi nie przypadł do gustu, więc postanowiłam zmięłam go na Piłę. Chociaż nie przepadam za horrorami postanowiłam raz się przełamać i obejrzeć jakiś horror. Okazało się, że to jednak nie na moje nerwy. Kiedy były straszne momenty chowałam się za plecami Matta. Oglądaliśmy i przegrał nam dzwoniący telefon, więc poszłam odebrać.
- Słucham. Kto mówi?
- Cześć Bella mówi Kate.
- Kate? – Byłam bardzo zaskoczona.
- Tak. Chciałabym z tobą porozmawiać?
- No możemy, ale, o czym chcesz?
- O tobie i moim chłopaku Edwardzie.
- Ale ja co mam z tym wspólnego to tylko mój znajomy no może przyjaciel i to wszystko.
- Nie zauważyłaś jak on na ciebie patrzy. Jak jest ze mną to mówi o tobie.
- Nie traktuje go jak przyjaciela.
- Edward uważa ciebie za dobrą przyjaciółkę, której można ufać.
- Więc może skończymy tą idiotyczną rozmowę?
- Wiesz masz rację lepiej skończmy.
- To cześć.
- Cześć.
Po zakończonej rozmowie wróciłam do salonu, aby móc obejrzeć dalszą część horroru. Przytuliłam się do Matta i dalej oglądaliśmy. W pewnym momencie twarz Matta zbliżała się do mojej jakby chciał mnie pocałować nie wiem, co mną kierowało, ale pozwoliłam na ten pocałunek. Było bardzo miło nagle poczułam jakbym kogoś mogła stracić przez ten impuls. Wróciłam do rzeczywistości i przerwałam go. Starałam się wrócić do normalności, ale nie dałam rady. Wróciliśmy do oglądania filmu, ale on już się skończył. Postanowiliśmy, że Mat będzie spał w pokoju chłopaków których nie ma na razie w domu, bo są u swoich dziewczyn. Rozdzwonił się znowu telefon tym razem dzwonił, Emm, aby poinformować mnie, że on i Jazz śpią dziś u Rose i Al. Nie miałam nic, przeciwko ponieważ nie byłam w domu sama tylko z Matem, który mnie odwiedził. Byłam zmęczona, więc położyłam się do łóżka i nie wiem kiedy usnęłam.
Następnego dnia jak dobrze, że to była sobota i nie trzeba było iść do szkoły, więc mogłam ten dzień poświeć Matt’owi i pokazać mu okolice Forks
Wstałam wcześniej, aby w spokoju przygotować śniadanie dla mnie i mego gościa. Przygotowałam tosty i sok pomarańczowy. Wspięłam się na górę i udałam do pokoju chłopaków, aby obudzić Matta. Kiedy to zrobiłam udałam się na chwilę do swego pokoju aby móc ubrać ubrania wcześniej przygotowane. Zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się na spacer do Forks szliśmy tak dróżką aż zauważyłam drogę prowadzoną do lasu. Spytałam się Matta czy chce iść tą drogą on chętnie się na to zgodził. Po drodze potykałam się o własne nogo jak dobrze, że on był przy mnie to ratował mnie przed bliskim spotkaniem z ziemią. Trzymał mnie za rękę, aby znowu nie zaliczyła spotkania z glebą. Kiedy tak szliśmy trafiliśmy na łąkę, która wydawała mi się bardzo znajoma ale nie wiem za bardzo skąd jakbym już tutaj była ale nie sama tylko z… no właśnie tego nie wiem. Poszliśmy na środek polany, ja usiadłam wśród polnych pięknych kwiatów. Mat stał i rozglądał się w koło tego miejsca widać było, że spodobało mu się bardzo.
- Mat mam pytanie do kiedy możesz zostać u mnie?
- Hmm myślę, że do końca grudnia, a co?
- To świetnie. Mam nadzieję, że będziesz mógł chodzić razem ze mną do mojej szkoły.
-           Raczej tak, ale muszę zadzwonić do swojej szkoły i spytać.
- Super, bo mam do ciebie prośbę i tylko ty możesz mi w tym pomóc, jeśli się zgodzisz?
- Jasne, Bells, że się zgadzam, ale pod warunkiem, że mi również pomożesz.
- Ja również się zgadzam.
- Wracając do sprawy, po co tu przyjechałem chciałbym abyś udawała moją dziewczynę, kiedy nas odwiedzisz.
- Ooo – tylko tyle dałam radę wydukać będąc w szoku.
Siedzieliśmy jakiś czas na tej pięknej polanie w milczeniu. Każdy był pochłonięty swoimi myślami. Zastanawiałam się jak to będzie, gdy w szkole pojawię się z Matem, który przez jakiś czas ma udawać mego chłopaka. Ciekawi mnie też reakcja Edwarda oraz dziewczyn. Mam nadzieję, że chłopaki nie zepsują mego planu. Miałam dziwne przeczucie jakby ktoś nas obserwował nic nie mówiłam Mat’owi, żeby go nie denerwować. W pewnym momencie usłyszałam jakieś wycie w krzakach bardzo się przestraszyłam i powiedziałam do niego, aby już wracać do domu. Poza tym robiło się ciemno powoli, a las o tej porze nie jest przyjemny dla człowieka. Zaczęliśmy już się zbierać i w pewnym momencie coś zaczęło za nami iść jakieś zwierze, ale nie wiem dokładnie, jakie może wilk. Biegliśmy tak przez pewien czas aż zgubiliśmy się w tym lesie nie wiedzieliśmy już, którą stronę wybrać, bo wszystkie wydawały się podobne do siebie. Postanowiliśmy poszukać jakiegoś schronienia, aby nie zmoknąć, gdy może padać tej nocy. Znaleźliśmy domek, który znajdował się w głębi lasu, ale był opuszczony. Ucieszyłam się z tego, ponieważ nikt nie będzie nam przeszkadzam ani my nikomu. Miejmy tylko nadzieję, że Emmet z Jazzem zaczną nas szukać, kiedy wrócą do domu i mnie w nim nie zastaną szkoda, że nie zostawiłam im kartki, o której planowałam wrócić tylko, że wybieram się na spacer nie sama tylko z Matem.
Siedzieliśmy w milczeniu jakiś moment, w końcu Mat postanowił, że jednak nie będziemy na nikogo czekać tylko spróbujemy sami wrócić do domu. Wyszliśmy z domu i wróciliśmy tą samą ścieżką, którą tu trafiliśmy. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim, co wydarzyło się od mego wyjazdu i dzisiejszym dniu. Miałam dziwne wrażenie, że Mat nie wszystko mi mówi ale odsunęłam od siebie takie myśli. Przecież jest on moim najbliższym przyjacielem z Phoenix i nie o okłamywałby mnie. Wie jak nie na widzę być okłamywana przez najbliższe mi osoby. Nie chciałabym zawieść się na nim, ale wszystko jest możliwe. Nie zauważyłam, kiedy zaczął padać deszcz szliśmy coraz szybciej, aby jak najmniej zmoknąć wiem, że to możliwe, ale zawsze można spróbować. Nagle usłyszałam, że ktoś wołał moje imię i tym kimś był nie, kto inny jak Edward. Spytałam się szybko czy jest gotowy, aby już teraz użyć planu. Mat jest skory do pomocy, kiedy jest taka potrzeba. Słyszałam coraz głośniejsze wołanie Edwarda, który jest coraz bliżej nas, ale jeszcze bardzo daleko a my coraz woniej szliśmy chciałabym, aby ten moment nastał jak najpóźniej. Najgorzej, że on nadszedł jak najszybciej nie zdążyłam odwrócić głowy a już poczułam usta Matta na swoich. Jednak to nie był Edward tylko Jazz jednak mój umysł potrafi sprawić mi figla. Tuż za Jazzem stał Em a za nim stał…..
__________________________________________________
 Zapraszam na kolejny rozdział :) 

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział VI



Czy warto płakać, gdy ogół się śmieje?
Czy warto kochać, nie będąc kochanym?
Czy warto nosić w swym sercu nadzieję,
By potem być zapomnianym?!

Od wizyty Edwarda minęły jakieś dwa tygodnie. Zaczęłam właśnie chodzić do szkoły, aby nie zmarnować roku, który zaczęłam w Phoenix. Dalej nie znałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Miałam nieodparte wrażenie, że Edward jest taki jaki mi się śnił, ale również tajemniczy. Swoje przypuszczenia zostawiam na razie dla siebie, ale mam zamiar o ich pogadać z Emmem i Jazzem. Poznałam siostry Edwarda, które mam nadzieję staną się moimi przyjaciółkami. Alice przypomina chochlika, jest małą i pełną energii osobą, kochającą modę i co z tym idzie ZAKUPY!!! Pragnie stać się projektantką mody, projektować najlepsze ubrania. Zmusza mnie aby jeździła z nią i Rose (o której wspomnę za chwilę) zawsze na zakupy. Natomiast Rose swoim wyglądem przypomina modelkę, zupełnie jakby właśnie zeszła z wybiegu. Na początku naszej znajomości nie pałałyśmy do siebie sympatią, ale z czasem to się zmieniło i stałyśmy prawdziwymi przyjaciółkami, a nawet „siostrami”. Dość rozmyślania nad tym co było, czas myśleć o tym co jest teraz . Postanowiłyśmy z dziewczynami, że dzisiaj po szkole pojedziemy na zakupy. Na początku ten pomysł wcale mi się nie spodobał, ale jak Alice zrobi błagalne oczy jak kot ze Shreka trudno jest się temu oprzeć. Właśnie oto takim sposobem potrafi do wszystkiego człowieka zmusić. Cały weekend spędziłam z dwiema wariatkami, które próbowały zrobić ze mnie „Barbie”. Kiedy nadszedł wieczór, Rose podrzuciła mnie do domu, bo jechała do mnie aby zobaczyć się z Emmem. Następnego dnia zostałam brutalnie obudzona przez Chochlika. Zaczęła skakać po łóżku dopóki się nie obudziłam.
- Powoli otwieram oczy by zobaczyć kto mnie budzi, a tu niespodzianka. Alice!!!
- Hej Bello, czas wstawać -powiedziała schodząc z mego łóżka.
- Alice co ty tu robisz? Nie pamiętam abyśmy się umawiały - zrobiłam zdziwioną minę.
- Jak to co?! Pomagam Ci wybrać ubrania do szkoły – powiedziała to z chytrym uśmieszkiem.
- Aha. Wiem, że masz na tym punkcie… hopla – to już powiedziałam w myślach. - Dobrze już nic nie mówię, tylko chcę aby to było coś hmm.. prostego i niewyzywającego.
- Jasne - powiedziała to nurkując w szafie.
Ja tymczasem poszłam do łazienki wziąć prysznic. Kiedy już zrobiłam poranną toaletę, wyszłam by wziąć ubrania przyszykowane przez Alice. Były to ciemne rurki i jasnoniebieska bluzka ze średnim dekoltem oraz ciemniejszy, zapinany sweterek z wycięciem w serek i do tego sandałki na małym obcasie oraz duża torba. Dobrze, że nie kazała mi nałożyć szpilek. Dała mi do tego jeszcze kolczyki i bransoletki. Było w miarę ciepło, więc  na razie nie nakładałam sweterka. Wszystko razem świetnie wyglądało i ja czułam się w tym dobrze. Zeszłyśmy na dół nie miałam już czasu na śniadanie tylko zdążyłam chwycić zbożowy batonik i torbę. Ruszyłyśmy do szkoły jej żółtym porsche. W czasie drogi słuchaliśmy muzyki. Kiedy wjeżdżałyśmy na parking czekała już na nas reszta. Alice zaparkowała koło Volvo Edwarda. Nie było go z nami Zastanawiałam się gdzie może być, zostawiłam do na razie dla siebie gdy tak się rozglądałam zauważyłam znajomą postać. Gdy owa postać się odwróciła nie mogłam uwierzyć kogo zobaczyłam, a była to moja była przyjaciółka Kate Simson. Teraz to mój wróg. Stała ona z… nie mogę w to uwierzyć kogo tam zobaczyłam. Nagle wszystko mi się przypomniało i szkoda mi się zrobiła. Pewnie zastanawiacie się dlaczego, ale z czasem wam wszystko wyjaśnię, nie jestem jeszcze na to wszystko gotowa. Moją tajemnicę znają tylko trzy osoby. Są nimi Matt, Jazz i Emm. Z rozmyślań wyrwał mnie glos Jazza, który pytał:
- Bella, wszystko w porządku? – jego twarz była zatroskana.
- Cooo? A tak wszystko ok. Jasper możemy urwać się z dwóch pierwszych lekcji? Wzięłam go na bok by wszyscy nie słyszeli.
- Yyyy no dobrze. Stało się coś? – wyglądał na zaskoczonego.
- Tak. Ale powiem ci jak będziemy sami. Spytaj się Emma czy też może się urwać, a jak nie, to powtórzysz mu to co Ci powiem.
- Dobrze spytam, ale chodź już, bo czekają na nas.
Doszliśmy do nich. Chodźmy bo się zaraz spóźnimy na lekcję. I ruszyli Rose i Alice no i Emm, a my z Jazzem dalej staliśmy. Jazz krzyknął do Emma bo nie był tak daleko jak dziewczyny. Podbiegł do niego i spytał.
- Emm czekaj, musisz iść na dwie pierwsze lekcje?
- Stanął zamyślony, w końcu odpowiedział - Nie muszę być na nich koniecznie. – Wyglądał na zdziwionego tym pytaniem i spytał w końcu czy coś się stało?
- Chyba tak, bo Bella chce z nami pogadać. To musi być coś poważnego jeśli to nie może poczekać aż będziemy w domu.
- Ok, chodź idziemy – z jego twarzy nie można było odczytać żadnych emocji.
Poszliśmy za szkołę, do lasu aby móc w spokoju porozmawiać. Znaleźliśmy zwalone drzewo, na którym można było usiąść.
- Tu możemy spokojnie pogadać. Bello wyjaśniasz nam co takiego się stało, że musimy teraz rozmawiać? – Wyglądał na zaniepokojonego.
- Tak, postaram się wam wszystko wyjaśnić. Mam dziwne przeczucie, jakby coś złego miało się stać. Siedziałam tak chwilę i myślałam jak to im powiedzieć.
- Nie wiem od czego by zacząć.
- Najlepiej od początku – wyrwało się Miśkowi
- Hmm zacznę, może od tego co się stało zanim was poznałam. To było jakiś rok wcześniej, przyjaźniłam się z taką dziewczyna, która była moją przyjaciółką ale do pewnego wydarzenia. Był to piątkowy dzień. Umówiłam się z Kate na pogaduszki. Przyszła do mnie, wypożyczyłyśmy filmy i oglądałyśmy je, wygłupialiśmy się. Kiedy film się skończył zaczęłyśmy rozmawiać, chodziła ona wtedy z Shenem, z którym się przyjaźniłam tak jak z resztą paczki. Powiedziała mi, że od jakiegoś czasu go zdradza i nie kocha go, a przed nami udaje szczęśliwą i zakochaną aby tylko nie wzbudzić podejrzeń. Kiedy to powiedziała byłam na nią wściekła i kazałam się jej wynosić z mego domu i rozstać się z Shenem. Nie znam dokładnie ich rozmowy ale z jego zachowania wiem, że to było dla niego bolesne rozstanie. Powiedział, że musiała wyjechać do innego miasta. Ja w tym czasie odetchnęłam z ulgą, że nie zdradziła mu prawdziwego powodu rozstania. Od tamtego czasu już jej nie widziałam, aż do dzisiejszego ranka kiedy przyjechałam z Alice do szkoły. Gdy ją zobaczyłam wszystko mi się przypomniało.
Gdy skończyłam opowiadać miny chłopaków były bezcenne. Wyrażały szok, zdziwienie i zaskoczenie.
- Uważajcie co mówicie o niej przy swoim przyjacielu, bo on może nie uwierzyć. Chyba, że chcecie go stracić.
- Jasne - z szoku już wyrwał się Jazz. - Ale i tak Edward już nam tak nie ufa jak to było zanim poznał tą dz**kę. Bardzo się zmienił pod jej wpływem. Kiedy nie ma jej w pobliżu znowu jest taki sam jak był kiedyś, ale jak jest z nią, staje się opryskliwy, zły.
Nie zauważyłam kiedy minęły dwie godziny od momentu przyjazdu do szkoły.  Właśnie wracaliśmy do szkoły gdy zadzwonił dzwonek na przerwę. Byliśmy już blisko, gdy dopadły nas Rose i Alice. Od razu zaczęły pytać gdzie się podziewaliśmy. Dobrze, że chłopcy powiedzieli, że mieli ważną rzecz do zrobienia i byłam im potrzebna. Gadaliśmy tak całą przerwę, czas zleciał strasznie szybko. Teraz szłam na wos, po którym miałam lunch. Weszłam do klasy i rozejrzałam się za wolnym miejscem i okazało się, że wolne jest tylko koło Kate jak dobrze pamiętam. Cóż jestem na nią skazana i nic nie mogę z tym zrobić. Podchodząc do jej ławki nie zauważyłam, że podstawiła mi nogę, potknęłam się i upadłam. Gdy wstawałam cała klasa śmiała się, ale najgłośniej właśnie ona.
- Uważaj jak chodzisz – powiedziała to przez śmiech
Spaliłam buraka, ale odgryzłam się, żeby nie wystawiała swoich nóg.
- Nie mów mi co mam robić, bo jesteś nikim
- O proszę, pępek świata się odezwał – odburknęłam wkurzona
- A żebyś wiedziała, ja chociaż mam chłopaka, który szaleje za mną, a ty jesteś taką szarą myszką jak kiedyś.
- Nie znasz mnie dobrze. Od ostatniego czasu jak się widziałyśmy sporo się zmieniło. Nic o mnie nie wiesz, więc zamknij się już. Kto jest tym szczęściarzem?
- Na pewno jeszcze go nie zdążyłaś poznać to… Edward Cullen – uśmiechnęła się chytrym uśmiechem.
Moja mina wyrażała szok i zdziwienie. Byłam w stanie tylko wydukać krótkie aha – pomyślałam, że już szkoda mi go. Miałam tylko nadzieję, że nie postąpi tak jak z Shenem. 
Naszej rozmowie przyglądała się cała klasa. Byli bardzo zaskoczeni tym, że my się znamy. Musieliśmy skończyć naszą rozmowę, bo do klasy wszedł nauczyciel i rozpoczęła się lekcja. Kate szepnęła do mnie, że nie skończyła jeszcze i policzy się za to, ale ja nie zwracałam na nią uwagi, tylko słuchałam nauczyciela. Po skończonej lekcji udałam się na stołówkę aby moc spotkać się z przyjaciółmi. Wzięłam jabłko i sok pomarańczowy i udałam się w stronę naszego stolika, ale na razie nikogo jeszcze nie było. Miałam chwilkę aby móc w spokoju pomyśleć nad sytuacją w klasie. Siedziałam tak zamyślona, że nie zauważyłam kiedy oni podeszli do stolika.

- Jakie modowe pogotowie? – spojrzałam na nią zaciekawiona.
- Rajd po sklepach. – odpowiedziała mi Alice z chytrym uśmieszkiem.
- Oj nie – zajęczałam. Ale Alice tego nie zauważyła, to dobrze.
- Bella zobaczysz będzie fajnie. Kupimy sobie nowe ubrania, dodatki.
Po tej rozmowie ruszyłyśmy porsche Alice na podbój sklepów. Kiedy wysiadaliśmy z samochodów zauważyłam wychodzącą z jednego ze sklepów Kate ze swoimi przyjaciółkami. Przykleiłam na twarz uśmiech szczególnie na jej widok. Przechodząc obok nas przywitała się z nami, a w moją stronę jej oczy ciskały gromy. Jakby wzrok mógł zabijać już dawno leżałabym martwa. Gdy odeszła ruszyłyśmy w stronę sklepów. Wchodząc do jednego z nich czułam, że zaczyna się moja katorga. Lubię zakupy, ale nie trwające tyle czasu ile Alice potrafi spędzić w jednym sklepie, wybierając różne ciuchy. Postanowiła, że wybierze mi kilka wystrzałowych ciuchów, nie tylko ona, ale również Rose zamierza mi coś wybrać. Nie mam pojęcia co to może być. Takim oto sposobem mija kolejna godzina bycia na zakupach ze zwariowaną Alice. Stałam się właścicielką kilku par rurek, dżinsów, bluzek, bluz. To jeszcze nie koniec czeka mnie kupowanie bielizny, butów i jeszcze innych dupereli. Po kilku godzinach miałam już serdecznie dość całych tych zakupów, ale czego się nie robi dla kochanego chochlika. Po pewnym czasie ubłagałam Alice i Rose abyśmy udałyśmy się do kawiarni, znajdującej się w centrum handlowym. Tuż przy wejściu znowu natknęłyśmy się na Kate i jej dwie przyjaciółeczki. Przeszłyśmy obok siebie nic nie mówiąc. Będąc w środku znaleźliśmy wolny stolik i zamówiliśmy sok pomarańczowy dla mnie, a dziewczyny wzięły sobie ąherbatę oraz kawałek ciasta jabłkowego. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy plotkować na różne tematy. Po odpoczynku poszłyśmy do sklepu z butami i znów zaczął się rajd. Po niespełna dwóch godzinach podwiozła mnie do domu, akurat na podwórku był Jazz, to pomógł mi wnieść moje zakupy, a ja w tym czasie pożegnałam się z dziewczynami i udałam się do domu, by rozpakować kupione rzeczy. Po rozpakowaniu swoich rzeczy usiadłam do biurka i włączyłam komputer aby sprawdzić swoją pocztę. Oczywiście było kilka reklam oraz dwie wiadomości: jedna od mamy i jedna od przyjaciół z Phoenix. 


Witaj Córciu,



Dlaczego nic nie piszesz i nie odzywasz się do mnie? Opowiedz jak mieszka się u taty? Poznałaś kogoś nowego? Jest tam wielu przystojnych chłopaków? Któryś wpadł Tobie w oko?  Pozdrów tatę i chłopaków. Pozdrawiam.

PS. Odzywaj się częściej.

Kochająca



Mama





Cześć Bello,



Co słychać u ciebie i chłopaków? Opisz jakie jest Forks. Poznałaś już kogoś nowego i jest tam jakiś fajny przystojniak? Który wpadł Ci może w oko? Jeśli tak to napisz nam o tym. Poznałaś dużo ciekawych ludzi?. Pozdrów chłopaków i swego tatę. Pozdrawiamy !!

Przyjaciele


Kiedy już przeczytałam i zastanawiałam co mogłabym im napisać. Już miałam brać się za odpisywanie, ale ktoś zapukał do drzwi, ale nie chciało mi się schodzić na dół aby otworzyć. Myślałam, że temu komuś się znudzi i sobie pójdzie. Ta osoba była uparta i dalej pukała, zaczęło mnie to już drażnić, więc postanowiłam zejść i otworzyć.
Byłam na dole, gdy otworzyłam nie mogłam uwierzyć kto stał za drzwiami. A tym kimś był…
********************************************************************************************************
 Dziękuję, że chce ktoś jeszcze to czytać :) Mimo, że zostawiłam go na kilka tygodni.